niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 08


Musze Was przeprosić za tak długą zwłokę, ale nie miałam dostępu do netu. Przy okazji życzę Wam: Wesołych Świąt Bożego Narodzenia.

Blisko katastrofy.

Kiedy tylko otworzył oczy poczuł się zdezorientowany. Przez chwile nie wiedział gdzie jest, a co ważniejsze, kim jest. Powoli usiadł a z jego ust wydobył się cichy jęk protestu. Jego całe ciało było obolałe, w ustach czuł suchość a w głowie delikatny szum.
Jakbym miał kaca.
Wspomnienia przyszły powoli, leniwie, zalewając go istotnymi informacjami. Zazgrzytał zębami przypominając sobie mały wypad do umysłu Voldemorta.
Wyskoczył z łóżka z wściekłą miną i nie zwracając uwagi na zdezorientowanych współlokatorów trzasnął drzwiami do łazienki. Wszedł pod zimny prysznic by dać ulgę obolałej głowie, jednak to nic nie dało. Szum tylko się nasilił. Rozdrażniony dokończył poranną toaletę, ubrał się i jak burza wkroczył do pokoju, gdzie nadal był sztyletowany zaciekawionymi spojrzeniami.
Palcami rozczesał przydługie wilgotne włosy. Chwycił opaskę, którą jednym machnięciem dłoni zamienił w srebrny medalion, starając się nie zaburzyć jego unikalnej magii. Założył go. A Ven zadowolony z nowego miejsca zaczął badać miękki materiał jego koszuli. Jeszcze bransoleta, w której trzymał swoje rzeczy i był już gotowy. Na nikogo nie czekając udał się na śniadanie.
Kiedy tylko wkroczył do Wielkiej Sali szum nasilił się na chwile pozbawiając go świadomości.
- Zrób coś z tym Ven- rozkazał.
- Tak jasne- zironizował jego strażnik.- Gdybym tego nie kontrolował to chyba byś miał większe kłopoty.
: Straszny..
Harry potrząsnął głową marszcząc przy okazji brwi. Ta myśl na pewno nie należała do niego. Usiadł przy swoim stole i zabrał się za jedzenie.
: Popatrz na mnie…
Zaskoczony poderwał głowę, rozglądając się do dokoła.
: Tutaj…
: Znowu..
Zmrużył oczy próbując odnaleźć źródło tych szeptów, jednak to było utrudnione zadania, gdyż na śniadanie przyszło więcej osób.
: Już jest…
- Cześć- niespodziewanie usłyszał realny głos tuż obok siebie. Hermiona uśmiechnęła się promiennie wyciągając dłoń po koszyk z pieczywem.
- Cześć- bąknął, starając się dociec, co się dzieje.
: Znowu z nim siedzi- tej myśli towarzyszyła złość i rozczarowanie.- Głupek.
Spojrzenie Harryego zatrzymało się na Ronie, który usiadł kilka miejsc dalej.
: Gapi się na mnie. Może w końcu zacznie ze mną rozmawiać..
Rudzielec posłał mu nieśmiały uśmiech, na co Potter mógł tylko zamrugać oczami.
: Ciekawe, co ona ma pod spodem…
: Dzisiaj muszę mu to powiedzieć…
Harry ukrył twarz w dłoniach, kiedy w końcu zrozumiał, co się stało.
: Coś się stało?
- Harry, nic ci nie jest?- Brunetka delikatnie dotknęła jego ramienia, lecz szybko cofnęła dłoń, kiedy usłyszała ostrzegawcze syczenie.
: Głupi, gad! Ja się tylko martwię. Już ja bym…
Z ust chłopaka uleciał cichy jęk rozpaczy skutecznie uciszając jej rozzłoszczone myśli.
Harry skupił się ignorując zmartwione spojrzenie towarzyszki i zaczął analizować swoje położenie. Zbadał mur, który chronił jego umysł przed światem i z przerażeniem zdał sobie sprawę, że takowy jest w rozsypce.
- Harry, na pewno dobrze się czujesz?- Zapytała ponownie.
Zignorował ją starając się podtrzymać rozsupłującą się ochronę.
Jak to możliwe, że tego nie zauważyłem? Moja ochrona zawsze była doskonała! Tylko, że była wznoszona bez udziału świadomości… I bez jej wiedzy padła.
Omal nie uderzył głową o stół zdając sobie sprawę, w jakich kłopotach się znalazł. Jego umysł zawsze był chroniony, raczej automatycznie. Nie musiał się tym martwić, a teraz jego ochrona zawiodła. Jego naturalny dar, którego szczerze nie nawiedził, zaczynał szaleć. Wnikanie do ludzkich umysłów i przechwytywanie ich myśli, zatracanie się w ich, mogło doprowadzić go do obłędu. Przełknął ciężko ślinę zdając sobie sprawę z tego, że nie zna żadnego dość potężnego Mistrza Umysłu, który by mu pomógł.
: Martwię się.
: Ten dziwak znowu coś wymyślił…
: Harry, co się z tobą dzieje… Chłopcze.
: Znowu jest w centrum zainteresowania. Typowe.
Harry zerwał się gwałtownie z miejsca i wybiegł z Wielkiej Sali, ścigany mało pochlebnymi myślami znajdujących się tam osób.
Hermiona widząc go w takim stanie bez zastanowienia ruszyła za nim. Widziała jak skręca w stronę lochów. Dogoniła go, gdy się zatrzymał opierając o jedną ze ścian.
- Harry?!- Krzyknęła przestraszona, złapał go pod w pasie i pomogła utrzymać równowagę.
- Hermiona- szepnął zdezorientowany.- Proszę, myśl o pustce.
- Mam myśleć o pustce?- Zapytała ze zdziwieniem.
: Nie podoba mi się to. Trzeba powiadomić Dumbledore’a.
- Nie- zaprotestował.- Żadnego Dumbledore’a.
: Skąd..
- Skąd…
- Zaufaj mi. Myśl o pustce.
Ze zmarszczonymi brwiami zrobiła to, o co ją prosił. Chwilę jeszcze stał a jego twarz się rozluźniła. Przysunął się bliżej niej, obejmując ją jedną ręką.
: To jest kłopotliwe… Nie! Myśl o pustce, ale po co?
- Hermiono, proszę..,
: Czerń nic nie ma, cisza, spokój. Pustka. Cisza…
Westchnął z ulgą ponawiając swoją wędrówkę. Stanęli przed klasą eliksirów.
: Co my tu robimy? Pustka, cisza…
Otworzył, czując na soje jej skupione spojrzenie. Chcąc, nie chcąc zaprowadził ją do tajnego przejścia, a następnie do prywatnego salonu Mistrza Eliksirów.
: Co to za miejsce? Gdzie my jesteśmy? Ten obraz…
Salazar osunął się na jeden z foteli, a myśli dziewczyny wwiercały mu się w umysł.
- Harry, gdzie jesteśmy?- Zapytała.
- Leonia- wyjąkał, starając się zablokować umysły uczniów, którzy akurat przechodzili korytarzem.
: Głodny…
: …jestem skonany..
: Mam wszystkiego dość..
: On ma takie piękne oczy
Granger spoglądała na niego niepewnie, a następnie skupiła się na znajomym obrazie.
- Śmierć jest tylko początkiem- szepnęła.
Chwilę później złociste oczy błysnęły radośnie na jej widok.
- Witaj, Hermiono- głos Leonii jak zawsze zabrzmiał przyjemnie dla jej ucha.
- Bri- szept Harry’ego zaskoczył je obie.
- Az?
- Harry?
- Pomóż mi- schował twarz w dłoniach.- Nie mogę odzyskać kontroli.
- Co się dzieje?- Zaniepokoiła się.
- Słyszę.
- Az?
- To znowu się dzieję- szepnął gorączkowo.- Znowu słyszę te myśli.
W złocistych oczach Leonii pojawiał się strach.
- Uspokój się- zażądała.- Wyrównaj oddech.- Słuchał jej poleceń jednak one nie dawały żadnych rezultatów.- Cisza. Pustaka. Jesteś tylko TY, nikt więcej.
: O co chodzi? Musze kogoś zawołać.
- Nie!- Sprzeciwił się.- Nikogo. Nie mogę bardziej stracić panowania nad darem.
- Ale, Harry…
- Nie.
- Az, uspokój się!- Krzyk siostry pomógł mu się skupić.- Hermiona, myśl o pustce, ciszy.
- Ale…
- Później ci wytłumaczę- obiecała.- Zrób to, co mówię.
Siedzieli skupiając się na sobie a cichy głos Leonii, uspokajał ich. Twarz Harry’ego rozluźniła się. Powoli zaczynał odcinać się od świata. Ostrożnie dotknął cienkiej bariery, która go chroniła. Zaczął ją odbudowywać.
: Boje się..
: Znowu da nam wycisk..
Obce myśli wdarły się do jego umysłu zadając ból niczym sztylety. Bariera zatrzęsła się niebezpiecznie.
: Głupi, nietoperz.
: Banda bachorów. Merlinie! Jak ja ich nienawidzę.
Salazar zawył cicho, tracąc tą chwile spokoju.
- Hermiona- szepnął.
- Tak?- Po chwili była już obok niego.
- Sprowadź, Snape’a.
- Snape’a?- Powtórzyła zdziwiona.
: Po co?
: Co za banda wrednych bachorów. Przecież to nie jest takie trudne.
Chłopak sięgnął ręką po Vena i podał jej protestującego bazyliszka.
- Nie ma mowy. Zostaje tutaj!
- Musisz pozbawić mnie przytomności.- Wcisnął jej w dłonie protestującego bazyliszka.
- Słucham?- Troska została zastępowana przez oburzenie.
- To mi na trochę pomoże- odparł.- Ale nie na długo. Wybudzę się w ciągu kilku minut w takim hałasie.
- Hałasie?- Powtórzyła zdezorientowana.- O co tui chodzi?
: Nie lubię być niedoinformowana.
- Wyjaśnię.. Później. Snape’a- ścisnął dłońmi skronie.- Proszę.
Dziewczyna niepewnie wyjęła różdżkę, po czym go oszołomiła. Bezwładne ciało zatoczyło się niebezpiecznie do przodu, więc szybko je pochwyciła. Z trudem utrzymała równowagę a następnie popchnęła Harry’ego do tyłu. Spojrzała na niego niepewnie.
- Pośpiesz się- ponagliła ją Leonia.
Ze strapieniem odkryła, że nie ma zielonego pojęcia jak znaleźć to tajne przejście. Fuknęła rozdrażniona niczym kotka, po czym ruszyła w kierunku drzwi. Wypadła jak burza na korytarz zderzając się z kimś. Upadła boleśnie lądując na pośladkach, głowa w rozpędzie uderzyła o kamienna podłogę. Jej oczy zeszkliły się niebezpiecznie.
- Granger- zaskoczony, lecz nadal nieprzyjemny głos Draco Malfoya pozwolił jej zapomnieć chwilowo o bólu.
- Malfoy- jęknęła.- Merlinie, nie dobrze mi.
Draco patrzył jak dziewczyna mruga gwałtownie oczami starając się pozbyć natarczywych łez i odgonić zamroczenie.
- Niezdara- warknął.
Hermiona wymamrotała coś pod nosem i chwiejnie spróbowała się podnieść. Z jej rozluźnionych palców wysunęła się jadeitowa ozdoba.
- Co to?- Zainteresował się i zanim zamroczona gryfonka zdołała ją odzyskać, chwycił bazyliszka odsuwając się od niej jednocześnie.- To Pottera..
- Oddawaj- rozzłościła się ponownie wstając.
- Nie- posłał jej paskudny uśmiech.- Podoba mi się.
Ven zasyczał oburzony a jego ciało zafalowało groźnie powodując niepokój u blondyna.
- Zostaw mnie- starał się przebić do jego umysłu, co jednak było niezwykle trudne. Poirytowany owinął się wokół szczupłego nadgarstka Malfoya.
- Co jest?!- Draco przestraszony spróbował rozluźnić uchwyt srebrnego ogona, ale ten się tylko wzmocnił.- Zabierz go!
- Sam go chciałeś- wytknęła usatysfakcjonowana jego przerażoną miną. Ven zasyczał znowu gniewnie a jego zielone oczka zalśniły niebezpiecznie.- Ven, spokój.
Bazyliszek znowu zaatakował ich umysły szukając jakiegoś punktu zaczepienia. Żadne z nich nie wiedziało nic o szlachetnej sztuce Magii Umysłu. A z takimi nawiązanie kontaktu było niczym nauka latania bez użycia miotły czy też zaklęć.
Draco skrzywił się czując jak ktoś nieprzyjemnie dotyka jego umysłu. Potrząsnął głową, lecz uczucie nie zniknęło.
- Czy mi się zdaje czy to coś chce mi o czymś powiedzieć- zmarszczył brwi.
- Wysil te szare komórki! Do Snape’a ale już.
- Och.- Hermiona nagle zbladła.- Harry!
Nie zwracając uwagi na zaciekawione spojrzenie szarych oczu pobiegła chwiejnie wzdłuż korytarza. Draco zerknął jeszcze raz zaniepokojony na nadgarstek, który znowu mocniej został ściśnięty i ruszył za dziewczyną. Przecież musiał się tego czegoś pozbyć.
Hermiona zapukała do drzwi i nie czekając na pozwolenie weszła do klasy.
- Panie profesorze jest pan potrzebny- oznajmiła wśród ciszy.
- Granger- warknął Mistrz Eliksirów patrząc na nią nieprzychylnie.- 10 Punktów od Gryffindoru za zakłócanie spokoju.
- Może być i 50 ale proszę ze mną iść.
- 50 punktów od Gryffindoru- posłał jej paskudny uśmiech.- I nigdzie nie muszę iść.
Hermiona tupnęła rozłoszczona nogą i pod rozbawionym spojrzeniem Snape’a odwróciła się do niego tyłem z zamiarem wyjścia. Zatrzymała się a jej usta zacisnęły w wąską linie.
- Malfoy- warknęła wypadając z klasy.
Ciężkie drewniane drzwi uderzyły o coś z głuchym łoskotem. Głośnie przekleństwo przykuło uwagę profesora, który wyszedł na korytarz za dziewczyną. Malfoy klnąc, na czym świat nie stoi gramolił się z podłogi. Usta Severusa drgnęły w próbie powstrzymania złośliwego uśmiechu.
- Granger szlaban za stworzenie zagrożenia dla innego ucznia- oznajmił z satysfakcją.
- Malfoy- warknęła ignorując mężczyznę.- To twoja wina.
- Tak jasne- jęknął chłopak.- Ręka mi zaraz uschnie.
- To było trzymać łapy przy sobie- fuknęła.
- Ściągnij to- zamachał rozpaczliwie ręką.
- Nie wiem jak- założyła ręce na piersi.
- To się dowiedz!
- Co się tu, na Merlina, dzieje?!- Krzyknął rozdrażniony profesor.- A wy wracać do pracy!
Uczniowie, którzy byli dość odważni by wyjrzeć na korytarz uciekli, czym prędzej z pola rażenia. Gryfonka i Ślizgon zaś mierzyli się nienawistnymi spojrzeniami.
- Na potężną Ilarę nie ma czasu!- Rozgniewana myśl Vena, przebiła się przez osłony Severusa.
Mężczyzna zachwiał się pod tak silnym telepatycznym atakiem. Jego oczy szybko odnalazły źródło nadania wiadomości.
- Panie Malfoy, był by pan tak miły i powiedział mi skąd ma pan, własność Pottera?- Wysyczał z furią.
- Ja tylko to podniosłem- zaczął tłumaczyć się chłopak.
- Severus… Twoje komnaty. Już!
Snape wiedząc już że to Ven atakuje jego umysł i wiedząc że bzdurami nie zawracał by mu głowy, nie czekając na tłumaczenie udał się na swoją kwaterę. Draco i Hermiona wymienili spojrzenie, po czym poszli za nim.

Harry tak jak zapowiedział ocknął się kilka minut później. Jego głowa była pełna obcych myśli, których w żaden sposób nie potrafił zablokować. Był zły na siebie, że nigdy nie poświęcał tej części obrony umysłu większej uwagi. Przymknął powieki czując jak magia zaczyna odpowiadać na jego gniew próbując przejąć kontrolę nad najbliżej znajdującymi się osobami.
Zdusił rodzący się w nim ryk wściekłości.
Gdzie ta mała szlama? Czy tak trudno wykonać proste polecenie?
- VEN!- Ostatkiem sił powstrzymał się przed zdemolowaniem pokoju.
- Uspokój się!- Leonia była zrozpaczona. Tak chciałaby być człowiekiem a nie malunkiem na płótnie i móc pomóc swojemu bratu.- Proszę cię Sal. Wytrzymaj.
- Łatwo ci mówić- warknął.- A może nic z tym nie robić i pozostawić ich pod mój rozkaz.
- Nie jesteś taki- wrzasnęła.- Rowena się pomyliła. Nidy nie byłbyś zdolny do wykorzystania swojej mocy w tak okrutny sposób. Nigdy nie chciałeś być Panem.
- To nie prawda- szepnął.- Zawsze tego chciałem.
- Sal, nie! Jesteś Mistrzem Umysłu, ale nigdy celowo nie opętywałeś innych.
- Mistrz- wypluł z goryczą.- Mistrz nie miał by takich kłopotów.
- Rowena zawsze była obok ciebie i kontrolowała twój dar- odparła.- Teraz jej nie ma. Uzależniłeś się od jej obecności.
- Bri- warknął.
- Uspokój się. Musisz nauczyć się nad sobą panować.
- To przez te diabelskie hormony! Nienawidzę być nastolatkiem!
- Ale jesteś- zachichotała.- Zawsze byłeś starszym, poważnym bratem. Zawsze opanowany, ale były momenty, kiedy wybuchałeś. Sep mówił, że jak byłeś dzieckiem to byłeś nie do zniesienia.
- Tak- uśmiechnął się słabo.
- A pamiętasz jak byłam mała, wpadłam do twojego laboratorium i rozbiłam butelkę z niedokończonym eliksirem rozweselającym?
Pozwoliłby wspomnienie wyparło z jego umysłu niechciane myśli innych.
- Zamieniłaś się w królika- szepnął z rozbawieniem.- Białego z czarnym ogonem jak u szczura.
- A ty zamiast stóp miałeś racice i szpony zamiast palców.
: W co ten bachor znowu się wpakował.
: Harry. Trzymaj się.
: Głupia mała szlama.
Drzwi otworzyły się gwałtownie. Severus zatrzymał się gwałtownie w progu patrząc na niego w szoku.
: Wielki Salazarze. Potter w coś ty się znowu wpakował.
- H-Harry?- Pisnęła zszokowana, gryfonka patrząc mu w oczy.
- Oczy- mruknęła cicho Leonia zwracając jego uwagę na ten szczegół.
- Severus- Salazar odetchnął z ulgą na jego widok.- Hermiona myśl o pustce.
- Potter, co się dzieje?- Snape w mgnieniu oka nalazł się obok niego.
Jak on to zrobił?
: Mam nadzieje, że to nic poważnego, nie chce powtórki z ostatniego wybuchu.
- Severusie jak dobry jesteś z Magii Umysłu?- Spytał uciskając ponownie skronie.
Snape zerknął na pozostałą dwójkę uczniów, którzy stali nadal w progu.
- Wynoście się- warknął.
- Zostaną- sprzeciwił się Salazar.- Ven jest ci potrzebny.
- Właźcie.- Burknął mężczyzna jednocześnie rzucając uroki wyciszające i blokujące.- Gdzie ten wąż?
: Potter znowu coś wykombinował. Ciekawe czy to ma związek z tą tajemniczą komnatą. Ale na wielkiego Salazara czemu ten półkrwi czubek ma szkarłatne oczy? Czy ktoś to może logicznie wyjaśnić? Szlama może coś wiedzieć. I ta pokręcona ozdoba! Nie czuje dłoni.
- Malfoy jeśli w tej chwili nie uspokoisz swojej mózgownicy to potraktuję cię Avadą!- Wrzasnął w jego stronę wyprowadzony z równowagi Salazar.
- C-o?- Wyjąkał blondyn.
- Oczyść umysł szlamo albo cię zabije!
- Harry!
- Potter!
- Az! Uspokój się.
Salazar zaczerpnął łapczywie powietrza starając się opanować. Jego magia zaś powoli przenikała do umysłów znajdujących się w pomieszczeniu osób zaczynając próbując przejąć kontrolę nad ich świadomością.
Zacisnął powieki starając się opóźnić katastrofę.
- Severusie musisz wejść do jego umysłu- Leonia pośpiesznie wyjaśniała sytuację.- Bariera odgradzająca jego naturalny talent Kontroli Umysłu od zasilającej ją magii została w jakiś sposób zniszczona. Sam nie jest zdolny do jej odbudowy. W tej chwili sprzeciwia się swojej naturze by was nie opętać.
- Jak to powstrzymać?- Szepnął profesor.
- Kiedy wejdziesz do jego umysłu znajdziesz się w niebezpieczeństwie. Będzie chciał cię zniszczyć.
- Więc po co się tam pchać?- Wtrącił, Draco.
- Ponieważ kiedy jego natura się upomni o niego to zniszczy was wszystkich. Będziecie jak posłuszne szczenięta na jego rozkaz. Nawet jakby chciał oddać wam wolność to nie był by wstanie. Az jest strasznie egoistyczny. Nie pozwoli wam odejść. Prędzej zabije.
Severus słuchając Leonie cały czas patrzył na wijącego się w agonii chłopaka. Był zafascynowany i przerażony jednocześnie. Tuż przed nim ktoś obdarzony legendarnym darem Kontroli Umysłów, lub też przekleństwem. Severus zawsze interesował się tą dziedziną magii, dlatego przyłączył się do Czarnego Pana, by się jej nauczyć. Lord pokazał mu podstawy, ale nigdy nie pozwolił mu się zagłębiać w te tematy. Snape to rozumiał. Magia Umysłu była niebezpieczna i zabójcza. Jeden zły ruch i mógł skończyć jako roślinka w Św. Mungu.
Zbierając się na odwagę przysiadł na pietach przed Potterem. Odpędzając ostatnie wątpliwości ujął jego twarz w dłonie.
- Severusie, pamiętaj: Żyjemy dla magii, żywimy się magią, jesteśmy magią. Od tysiącleci jesteśmy tym, czym ona chce byśmy byli. Z dziada, pradziada, poprzez krew dominujący rodu Slytherinów zostałem poproszony o pomoc.- Bri szybko wyrecytowała formułę, którą ułożyli w razie takich sytuacji.- Zapamiętasz?- Kiwnął szybko głową.- Jak zapyta która krew cię wysyła, odpowiedz Kwiat Slytherinów.
- Coś jeszcze?
- Nie daj się omamić jego mocy- szepnęła.
Salazar otworzył oczy i pochwycił jego spojrzenie. Nim Snape się zorientował był już w wzburzonym wnętrzu umysłu Pottera. Rozejrzał się zdezorientowany. Zalały go niezrozumiałe słowa a miejsce, w którym się znalazł zaczęło pulsować szarawym światłem.
Zrobił krok do przodu a grunt pod jego stopami osunął się. Nie zdążył nawet zareagować, kiedy zanurzył się w zimnej wodzie. Zamachał rękami próbując przebić się na powierzchnię, kiedy mu się udało, zaczerpnął chciwie powietrza. Rozejrzał się w poszukiwaniu suchego lądu, lecz panująca wokół ciemność uniemożliwiała mu to.
- I co teraz?!- Jego krzyk odbił się echem niczym w jaskini.
Coś otarło się o jego prawy bok, przyprawiając go o palpitacje serca. W panice odpłynął kawałek. Był przerażony. Nigdy nie zetknął się z taką realistyczną obroną umysłu. Coś szarpnęło za skraj jego peleryny, by następnie z szybkością błyskawicy owinąć się wokół jego torsu. Został ponownie wciągnięty w lodowatą głębie. Czuł jak jego płuca płoną z braku tlenu. Walczył jednak ciało wygrało. Usta przepuściły wodę, która zalała płuca.
Umieram? Nawet nie miałem szansy wypowiedzieć te śmieszne słowa.
Niespodziewanie został kopnięty w brzuch. Otworzył oczy, które zostały porażone jasnym światłem. Jęknął przeciągle a jego serce biło gwałtownie. Ponowie mógł normalnie oddychać. Usiadł powoli pozwalając oczom przyzwyczaić się do jasnego letniego krajobrazu.
Znajdował się na jakiejś leśnej polanie, obok płynął płytki strumyk. Ciszę mościł śpiew ptaków, nigdzie zaś nie było widać osoby, która go kopnęła.
Wstał z trudem i wtedy zobaczył wąską ścieżkę wśród krzewów. Niechętnie ruszył wzdłuż niej. Jak na złość gałęzie szarpały jego ubranie a wystające korzenie utrudniały drogę. Szedł tak już od godziny nie widząc końca. Zaklął szpetnie zniechęcony. Pragnienie paliło mu gardło a za plecami słyszał szmer strumienia. Obejrzał się za siebie i omal nie przewrócił z wrażenia. Stał na początku tej samej ścieki, którą rozpoczął ponad godzinę temu.
Cichy chichot przerwał panująca cisze. Na jednym z kamieni obok strumienia siedział drobnej budowy chłopiec. W jego czarnych włosach igrał wiatr a biała peleryna luźno oplatała ciało.
- Już myślałem, ze się nie zorientujesz- wstał i wolno podszedł do oniemiałego mężczyzny.- Jesteś strasznie słaby.- Szkarłatne oczy chłopca zalśniły okrutnie, kiedy przyjrzał się Severusowi.- Pomódl się do swoich bogów. Zaraz się z nimi przywitasz.
- Czekaj- zawołał gardłowo Snape.- Muszę coś ci powiedzieć.
- Nie interesuje mnie to.- Chłopiec uniósł dłoń na wysokość jego serca.
- Żyjemy dla magii- zaczął pośpiesznie recytować usłyszane wcześniej słowa- żywimy się magią, jesteśmy magią. Od tysiącleci jesteśmy tym, czym ona chce byśmy byli. Z dziada, pradziada, poprzez krew dominujący rodu Slytherinów zostałem poproszony o pomoc.
- Która krew?- Spytał podejrzliwie chłopiec.
- Kwiat Slytherinów.
Dziecko opuściło ramię, zaś szkarłatne oczy nadal patrzyły na niego z wrogością.
- Po co tu przybyłeś?
- Chce pomóc ci odbudować barierę.
- Nie potrzebuje pomocy- odwarknął chłopiec.- Odejdź, albo cię zabije.
- Nie odejdę.
- Odejdź!
Wybuch magii zniszczył wszystko jak okiem sięgnąć. Znowu byli otoczeniu ciemnością, chociaż ciało dziecka lśniło dziwnym upiornym blaskiem. Mrok niczym żywa istota tłoczyła się wokół szczupłych ramion i nóg. Severus patrzył zafascynowany na ten subtelny pokaz kontroli nad magią, która wydawała się uwielbiać chłopca.
Profesor zapragnął dotknąć tej niezwykłej magii. Przysunął się nieświadomie wyciągając dłoń przed siebie. Jego palce musnęło coś zimnego i oślizłego, lecz nie wycofał się.
Twarz chłopca rozjaśnił niebezpieczny uśmiech.
- Podejdź bliżej- kusił.- Dotknij, poczuj. Czyż nie jest wspaniała.
- Tak…
Sceneria ponownie się zmieniła. Znaleźli się w jakiejś komnacie. Podłużne stoły były zastawione glinianymi naczyniami, a regały księgami i zwojami.
Tu magia była niesamowicie silna. Wypełniała każdą cząstkę otaczającego ich powietrza. Severus rozkoszował się uczuciem szczęścia, które go obecnie przepełniało.
- Znasz podstawy- powiedział stojący przed nim młody, wysoki mężczyzna. Po chłopcu nie było nigdzie śladu.- Chcesz poznać prawdziwą Czarną Magię?
- Tak- szepnął w uniesieniu Severus.
- Cruciatus- warknął młodzieniec a ciałem Snape’a zawładnął nieopisany ból.- Znasz to prawda? Nic takiego dla osoby, która była temu poddawana.- Przerwał zaklęcie a jego twarz wykrzywiła się okrutnie.- Pokażę cię teraz, jakie zaklęcie torturujące powinno być. Cruciatus Tormmentorum.
Severus nie miał pojęcia, że taki ból może istnieć. Czuł jak każda komórka jego ciała była poddawana torturom. Nie potrafił opisać swojej męki i kiedy już myślał ze zaraz umrze zaklęcie ustąpiło. Nawet nie wiedział, kiedy znalazł się na ziemi w pozycji embrionalnej.
- Wyglądasz, jak g*wno- warknął jego kat.- Nawet nie użyłem pełnej mocy zaklęcia a ty mi tu omal nie padłeś trupem.
Ciałem Severusa wstrząsały drgawki, z ust, nosa i uszy sączyła się krew.
Nie pełna moc? Merlinie. Myślałem, że nic gorszego nie może istnieć. To zaklęcie zabije każdą ofiarę w straszliwych mękach.
- Wstawaj!- Usłyszał rozkaz.- Teresinie… Ścierwo a nie człowiek.
Mistrz Eliksirów chwiejnie dźwignął się na nogi.
- Wynoś się- usłyszał pogardliwe słowa.- Szkoda na ciebie czasu.
Zanim zdołał choćby mrugnąć znalazł się ponownie w ciemności. Ból zniknął a on nie wiedział gdzie jest.
Niespodziewanie coś ciepłego złapało go za rękę. Krzyknął przerażony.
- Ciii- syknął ktoś podenerwowany.- Cicho, bo GO zdenerwujesz.
Starając się uspokoić rozszalałe serce Snape pozwolił się pociągnąć do przodu. Potykając się szedł za swoim niewidocznym przewodnikiem.
- Dobra, możemy zapalić światło- usłyszał, po czym ciemność rozjaśniła mała kulka ognia.- Rozłościłeś go?
Patrzył na niego drobny wygłodzony chłopiec w przydużych ubraniach. Jego szmaragdowo-zielone oczy były schowane za zniszczonymi okularami, a blizna w kształcie błyskawicy była okalano czarnymi włosami.
- Kogo?- Spytał zdezorientowany.
- Jego.
- Kogo?
- Jest zły- Potter zignorował pytanie, a jego smutne spojrzenie powędrowało w otaczający ich mrok.- Jak nie będziemy grzeczni to nas zbije.
- Raczej ja go- zakpił Severus.
- Ty?- Zaskoczony chłopiec zlustrował go zaciekawionym spojrzeniem.- Nie gadaj głupot mały.
- Mały?- Severus dopiero teraz zdał sobie sprawę, że zadziera głowę by spojrzeć w oczy rozmówcy, a jego głos jest strasznie dziecinny.
- Chłopcze!- Usłyszeli czyjś rozwścieczony krzyk.- Nie dostałeś pozwolenia by opuszczać komórkę.
Potter zbladł straszliwie i łapiąc Severusa za rękę pobiegł w ciemność.
- Nie może nas znaleźć- szeptał gorączkowo.- Ostatnio omal nie zabił małej dziewczynki. Jesteś mały. Będzie cię mocniej bił.
Mistrz Eliksirów słuchał tych nieskładnych dla niego wyjaśnień a w jego dziecięcym umyśle szalała panika. Jak na Merlina wpakował się w taką kabałę?
Wbiegli do jakiegoś pomieszczenia. Harry zamknął szybko drzwi i przekręcił kluczyk. Osunął się zmęczony na ziemię.
- Tu będziemy bezpieczni- szepnął.
Rozbłysło szarawe światło ukazując dziwnie wygięte na zewnątrz ściany, które niestety nie były w zbyt dobrej kondycji.
- Gdzie my jesteśmy?- Spytał.
- To tu powinieneś od razu przyjść, Severusie- mężczyzna zaskoczony spojrzał na Pottera. Znowu był piętnastolatkiem, który zadziwiał go do początku września. Oczy koloru Avady patrzyły na niego poważnie.- Nigdy więcej nie gub się w moim umyśle.
- Wybacz nie było nigdzie kierunkowskazu- odwarknął oburzony.
- Był- cień uśmiechu przemknął po twarzy Pottera.- Był za tobą, lecz ty poszedłeś do przodu.
- Ty popaprańcu- wrzasnął.- Torturowałeś mnie.
- Nie ja. Ty.
- Odbiło ci?- Spojrzał na niego z politowaniem.
- Twoja ciekawość by poznać Czarną Magię. To ona cię torturowała używając mojej wiedzy. Ale o tym później. Musisz naprawić barierę zanim całkowicie runie.
- Jak mam to zrobić?- Rzucił gniewnie.
- Zastosuj oklumencję- poradził.
- Sam nie możesz?
Twarz Pottera skrzywiła się nieznacznie, kiedy potrząsał głową.
- Nie mam punktu zaczepienia- wyjaśnił.
- Więc myśl o pustce.
- Łatwo zrobić, kiedy słyszy się setki głosów w swojej głowie- sarknął zbulwersowany.
Kawałek ściany osunął się z hukiem na ziemię przerywając ich kłótnie. Setki szeptów zalały pomieszczenie niczym brzęczenie pszczół w ulu.
- Pośpiesz się- jęknął Harry zwijając się w agonii na ziemi.
Severus podźwignął się na nogi i zaczął tworzyć swoją własną barierę. Kiedy był pewny że jest stabilna, powiększył ją. Stopniowo zabierała coraz więcej przestrzeni. Poczuł jak Potter opiera się o jego plecy a tworzona przez niego ochrona została wzmocniona magią chłopaka.
Pracowali w ciszy aż stara bariera nie została zastąpiona nową. Silniejszą, wytrzymalszą.
- Już czas na ciebie, Severusie- usłyszał cichy szept koło ucha a później ktoś go delikatnie popchnął.- Dziękuje.
Poleciał do tyłu. Zamachał w rękami w poszukiwaniu równowagi. Czyjeś ręce silnie złapały go w pasie i przytrzymały, stawiając do pionu. Otworzył oczy tylko po to by zobaczyć, że znajduj ę się w ramionach gryfona. Potter uśmiechnął się powściągliwie i puścił go.
- Az? Och, Wielkim Mocom niech będą dzięki- głos Leonia Pendragon załamał się niebezpiecznie.- Już myślałam, że się nie uda.
Rozejrzeli się po zrujnowanym salonie. Ocalał tylko kominek i fotel, w którym wcześniej siedział Potter. Hermiona i Draco skuleni w jednym koncie rozpaczliwie podtrzymywali zaklęcie tarczy.
- Harry- wrzasnęła płaczliwie dziewczyna zrywając się gwałtownie ze swojego miejsca. Podbiegła do niego i przytuliła mocno.- Tak się bałam.- Zaszlochała.- Tak bardzo się bałam.
Odwzajemnił uścisk wdychając zapach jej kokosowego szamponu.
- Cii- szepnął.- Już dobrze. Już po wszystkim.
Ku jego konsternacji rozpłakała się jeszcze bardziej. Usiadł na ocalałym meblu pociągając ją by usiadła mu na kolanach. Zaczął się delikatnie kołysać cały czas przemawiając uspokajająco.
- Nie było was kilka godzin- wyjaśniła Leonia.- Twoja magia zaczęła szaleć. Przejąłeś częściowo kontrolę nad Hermioną. Gdyby nie ten młodzieniec… Zna podstawy ochrony umysłu. Razem z Venem ocalił siebie i ją.
Harry posłał pełne wdzięczności spojrzenie młodemu Malfoyowi, po czym zmarszczył nieznacznie brwi.
- Ile dokładnie nas nie było?- Zapytał.
- 7 godzin i 34 minuty.- Wysyczał Ven.
- Severusie, Draco, Hermiono- szepnął.- Dziękuje wam i mam jeszcze jedną do was prośbę. Cofnę nas do momentu, w którym Severus zaczął rzucać zaklęcia na swoje komnaty i pojawimy się w przejściu niedaleko stąd. Wiem, że jesteście skrajnie zmęczeni, ale chce byśmy przeżyli ten dzień jak przystało.
- Jak to zrobisz?- Zainteresował się Snape.
- W dość nie legalny sposób- uśmiech Harry’ego nikomu się nie spodobał.- Zaczynam.
Skoncentrował się na Czarnej Magii Umysłu i tej części swojego daru, która jeszcze przed chwilą omal wszystkiego nie zniszczyła i uwolnił moc. Świat zawirowałby chwile później powitać ich w ciemnościach ciasnego przejścia. Salazar syknął a ściana przesunęła się posłusznie.
- Czas na starożytne runy- ruszył przed siebie zostawiając za sobą oszołomione towarzystwo.
Kiedy oprzytomnieli ruszyli za nim. Draco jak i Hermiona również mieli teraz starożytne runy więc czym prędzej dogonili gryfona.
- Jutro szlaban cała trójka w moim gabinecie po śniadaniu!- Krzyknął za nimi Severus.
Harry uniósł dłoń na znak zrozumienia, ale nie zatrzymał się, ani nie obejrzał za siebie.
Kiedy weszli do klasy zostali ukarani utratą punktów i szlabanem, żadne z niech nie zaprotestowało.
Trzymali się razem aż do obiadu, gdzie ku zdumieniu ogóły Harry usiadł przy stole Ślizgonów.
- Przywiązałeś się do Vena- mruknął Harry sięgając po dzbanek z kawą.- Niestety musisz mi go oddać.- Nalał do kubka i wdychając bogaty aromat upił łyk. Szybko jednak wypluł wszystko powrotem krzywiąc się niemiłosiernie.- Słodka!- Krzyknął oburzony.
- Co ty nie powiesz- sarknął blondyn delektując się swoim napojem.
- Ven, zabieramy się stąd- wysyczał rozkazująco sprawiając że po plecach Ślizgonów przeszedł zimny dreszcz.
Bazyliszek radośnie odwinął się od nadgarstka Malfoya i został zręcznie złapany przez Salazara, zaraz po tym chłopak był przy stole gryfonów siadając naprzeciw Hermiony. Nie słuchając spekulacji towarzyszy zjadł szybko i udał się na zajęcia.
Wieczorem opuszczając kolacje odrobił pracę domowe i po raz pierwszy od rozpoczęcia roku szkolnego usiadł w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Towarzyszyła mu Hermiona i Nevill. Rozmawiali właśnie o eseju na zielarstwo, kiedy podeszła do nich Angelina Johnson.
- Cześć- przywitała się.- Słuchaj Potter jutro o 12 jest nabór do drużyny. Mam nadzieje, że przyjdziesz.
- Sam nie wiem- mruknął, ale widząc podejrzliwe spojrzenie Granger i rozczarowane Nevilla z westchnieniem potwierdził przybycie.
Niedługo po tym pożegnał się mówiąc, że boli go głowa i udał się na spoczynek.



Narya, fotoshop się kłania.


9 komentarzy:

  1. Hura!! Nareszcie nowy rozdział :D Biedny Harry... Severus nie był by sobą, gdyby nie dał im szlabanu :P Następny rozdział dodasz szybciej prawda?? PLOSE!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał!
    NO nieźle! Sal zaszczuł przyapadkowo Malfoy'a i Granger. Nawet Snape'owi się na swój sposób oberwało!
    Ale szczeże ten szlaban to chyba przez uczucie upokożenuia jakie zaserwował mu Harry.

    Czekam na następne rozdziały!
    Życzę dużo weny i ciekawego Sylwestra!

    Pozdrawiam,
    Cicha

    OdpowiedzUsuń
  3. Nobiś: Ohayo Shana89! Zapraszamy cię do LA. Patrz na naszej stronie pod zakładką Liebsrten Award ==> http://opka-by-shinobi-chan.blogspot.com/p/liebster.html
    Shi-Nobi-Chan

    OdpowiedzUsuń
  4. Najserdeczniejsze życzenia szczęścia, zdrowia
    oraz wszelkiej pomyślności w Nowym 2013 Roku!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawi mnie, kiedy Severus odgadnie kim jest Harry. W końcu jest szpiegiem, potrafi szybko kojarzyć fakty i składać do kupy pozyskane informacje. Powinien więc sam odkryć ,,torzsamość Salazara'' ^^ Myślę też, że prędzej uwieżyłby we własne odkrycie niż gdyby Harry sam powiedział mu prawdę.
    Nie mogę się doczekać aż Herm ukaże swoją prawdziwą osobowość w pełnej krasie xD
    Interesuje mnie postać braciszka Sala, Septimusa. Mam nadzieje, że niedługo znajdzie jego obraz (i że wgl zacznie szukać xd)
    A i czy obrazy są ponadczasowe? Tzn, jak cofnie się w czasie... Bri, będzie pamiętać to co działo się w przyszłości...?
    Ciekawią mnie plany Dropas, ale nie powinien być dużym zagrożeniem... głupi stary grzyb. Mam nadzieje, że Salazar niedługo odzyska nad sobą panowanie, to takie nie fajne, widzieć go w słabej postaci...
    Pzdro
    Seth ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczęłam niedawno a już się uzależniłam. To opo jest naprawdę genialne. Mam nadzieję, że niedługo znowu napiszesz. A tym czasem czekam z niecierpliwością.
    PS. Angel ma rację Sev nie byłby sobą gdyby nie wlepił im tego szlabanu.

    OdpowiedzUsuń
  7. To kiedy następny rozdział? Zaczęłam już cierpieć na niedosyt Ślizgoństwa, a 06.01 jak nadszedł tak i poszedł bez echa... poczekam raczej grzecznie - mam tylko nadzieję że nie nazbyt długo
    Niecierpliwa Ślizgonka

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny rozdział? Już nie mogę się doczekać.

    Lily Evans
    PS. pisze z anonimowego bo coś mi się logowanie zacina...

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka!
    Wspaniały rozdział! Biedny Harry musiał tak bardzo cierpieć -.-
    I Sneap pewnie też. Nie które myśli były dość...interesujące. xD
    Mam takie pytanko. Bo to będzie blog yaoi, ne? Ale chyba nie snarry? O.O Noooo nie lubię tego pairingu, ale blog i tak dalej bym czytała :D
    Pozdrawiam,
    Kawaii-Neko
    P.S.
    Kiedy będzie następny rozdział? Bo 6 już daaaawno minął i nie mogę się doczekać! ;)

    OdpowiedzUsuń