Przepraszam za opóźnienie. Żadne tłumaczenia mnie nie
wytłumaczą. Oto nowy rozdział
Za dużo różu…
Harry niechętnie otworzył oczy, które natychmiast zamknął.
Nie miał najmniejszej ochoty wstawać z łóżka ignorując natarczywe syczenie
Vena, ułożył się na brzuchu. Uchylił powieki wpatrując się nieruchomo w jeden
punkt, pozwolił swoim myślom popłynąć do wydarzeń minionego dnia.
- Wstawaj- marudził rozdrażniony Ven.-
Wiem,
że jesteś zmęczony i normalnie miąłbyś wszystko gdzieś, ale rusz te swoje
szlachetne cztery litery i wyłaź z łóżka.
- Język- upomniał, nasuwając kołdrę
bardziej na głowę.
- Rusz się, rusz się, rusz się-
bazyliszek zanucił syczącym głosem.
- Nie chce.
- Severus czeka po śniadaniu, a mała
dziewczynka ma dużo pytań przed śniadaniem.- Nie ustępował.
Harry jęknął przeciągle, starając się ignorować natarczywy
głos Vena.
- Dobra, dobra- burknął.- Wstaje.
Zadrżał z zimna, kiedy wysunął się spod ciepłego przykrycia.
Złapał czyste ubranie i udał się do łazienki. Szybka poranna toaleta i już był
gotowy. Wychodząc z pokoju dłonią zaczesał włosy do tyłu i założył opaskę,
eksponując bliznę w kształcie błyskawicy. Zszedł po schodach, przy przejściu
pod portretem stała Hermiona, wyraźnie na kogoś czekając.
- Co robisz?- Zapytał stając obok niej.
- Czekam na ciebie- obrzuciła go twardym spojrzeniem.-
Musimy porozmawiać.
- Wiem.- Westchnął cicho.
- Teraz.
- Po śniadaniu. U Severusa.
- Harry- warknęła.- Teraz.
Posłał jej delikatny półuśmiech, ominął i wyszedł na
korytarz. Usłyszał jak idzie za nim mamrocząc coś pod nosem.
- Lubisz kwiaty?- Spytał od niechcenia.
- Kwiaty?- Zmrużyła oczy, równając z nim krok.- Nie
szczególnie.
- Dlaczego?
- Są… Są za delikatne. Słabe.
- Słabe..- Powtórzył w zamyśleniu.- Nie, nie są słabe. Są
zdradliwe.
- Jak to?
Posłał jej kolejny półuśmiech i wszedł do Wielkiej Sali.
Warknęła z niezadowolenie. Nie podobała jej się ta zmiana, która zaszła w
Harry’m, teraz kompletnie go nie rozumiała. Usiedli obok siebie. Patrzyła jak
chłopak z lubością sączy gorzką kawę, a jego zielone oczy połyskiwały z
przyjemności.
- Mam coś na twarzy?- Zmarszczył śmiesznie brwi.
- Nie- odparła, smarując grzankę marmoladą.- Zostaw tą kawę
i jedz.
- Lubię kawę- mruknął.
- Mocna, czarną, niesłodzoną- wyrecytowała śpiewnie.
Zachichotał w dość nieprzyjemny sposób, co już nie raz
słyszała i bardzo ją to drażniło. Jej rozmyślania przerwała sowia poczta. Zapłaciła
za swój egzemplarz Proroka Codziennego i spojrzała na stronę tytułową.
MINISTERSTWO PRACUJE
NAD REFORMĄ SZKOLNICTWA
DOLORES UMBRIGE
MIANOWANA PIERWSZYM W HISTORII
WIELKIM INKWIZYTOREM.
- O kurcze- zaklęła, zwracając na siebie uwagę Harry’ego.
- Co tam znowu?- Nachylił się by przeczytać nagłówek.-
Wielkie Moce…
Niespodziewanie ostatniej nocy Ministerstwo magii
przyjęło nową ustawę, nadając samemu sobie bezprecedensowy poziom kontroli nad
Szkołą Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
„Minister od pewnego czasu
staje się coraz bardziej niespokojny o wydarzenia mające w Hogwarcie”-
powiedział Młodszy Asystent Ministra, Percy Weasley- „Reaguje on teraz na
troski wygłaszane przez zaniepokojonych rodziców, którzy czują, że szkoła może
podążać w kierunku, którego oni nie aprobują”.
To nie jest pierwszy raz w
ciągu ostatnich tygodni, kiedy Minister, Korneliusz Knot, użył nowych praw by
dokonać ulepszeń w szkole ulepszeń. Nie dalej jak 30 sierpnia uchwalony został
Dekret Edukacyjny Numer Dwadzieścia Dwa, zapewniające, że w przypadku, gdy
obecny dyrektor nie jest w stanie zapewnić kandydata na stanowisko
nauczycielskie, Ministerstwo samo powinno wyznaczyć odpowiednią osobę.
- Teraz już wiemy skąd wzięła się ta ropucha- skomentował
cicho, tuż nad uchem Hermiony, na co ona zachichotała rozbawiona.
„W ten właśnie sposób
Dolores Umbridge została wyznaczona do zadań nauczycielskich w Hogwarcie.”- Powiedział
Weasley ostatniej nocy.- „Dumbledore nie mógł znaleźć nikogo, więc Minister
mianował Umbridge i oczywiście stała się ona natychmiastowym przebojem,
całkowicie rewolucjonizując obrony przed Czarną Magią i dostarczając Ministrowi
informacje o tym, co naprawdę dzieje się w Hogwarcie.”
To właśnie tę ostatnią
czynność Minister sformalizował teraz, wypuszczając Dekret Edukacyjny Numer
Dwadzieścia Trzy, tworząc nowe stanowisko Wielkiego Inkwizytora Hogwartu.
„To ekscytująca, nowa faza w
planie Ministra, by wziąć w swoje ręce to, co niektórzy nazywają ‘upadającymi
standardami’ w Hogwarcie”- powiedział Weasley.- „Inkwizytor będzie miał pełnomocnictwo
do nadzorowania innych nauczycieli oraz pilnowania, czy spełniają pokładane w
nich oczekiwania. Pozycja ta została zaproponowana profesor Umbridge jako
dodatek do zajmowanego już przez nią nauczycielskiego stanowiska i jesteśmy
zachwyceni mogąc ogłosić, że profesor Umbridge wyraziła zgodę.”
Nowe poczynania Ministra
otrzymały entuzjastyczne poparcie ze strony rodziców uczniów Hogwartu.
Harry oderwał się od czytanego tekstu ze zmarszczonymi
brwiami. Nie podobała mu się ta samowolka Ministerstwa.
- Wielki Inkwizytor- mruknął pod nosem.- Czekają nas trudne
dni.
- Mówiłeś coś?- Hermiona zerknęła na niego znad gazety.
- Draco właśnie kończy śniadanie- oznajmił.- My też
powinniśmy.
- Nigdzie mi się nie śpiesz- zadarła podbródek ze złością.-
Śniadanie kończy się o 9.
- Herm- westchnął ciężko.- Chce mieć to już za sobą.
Zrobiła naburmuszoną minę, zwinęła gazetę i zaczęła ponownie
jeść. Zgodnie wstali od stołu, po czym udali się w stronę lochów. Harry swoim
zwyczajem nie czekając na zaproszenie wszedł do klasy eliksirów, gdzie się
zatrzymał i usiadł w jednej z ławek.
- Nie idziemy dalej?- Zdziwiła się jego towarzyszka.
- Nie- potrząsnął głową.- Jak Severus się zgodzi to chce uwarzyć
kilka eliksirów.
- Jakich?
- Zobaczysz.
- Harry?
Ten tylko się uśmiechnął i utkwił spojrzenie w przeciwległej
ścianie. Poirytowana dziewczyna usiadła obok niego, co jakiś czas zerkając na
drzwi. Kilka minut później pojawił się w nich niezadowolony Snape, z kroczącym
za nim Malfoy’em.
- Ach, szanowny pan Potter- wyrzucił z siebie Mistrz
Eliksirów ze wzgardą.- Cóż za zaszczyt. I niespodzianka, że nie nachodzisz mnie
w moich komnatach. Tak czuj się jak u siebie.
- Brak humoru, Severusie?- Zapytał od niechcenia, wyciągając
różdżkę z kieszeni.
- Do tego absolutny brak szacunku- warknął mężczyzna.
- Dlaczego tak sądzisz?- Machnął różdżką przywołując
kociołek oraz potrzebne składniki.
- Bo nie okazujesz go- wysyczał.- Co ty myślisz, że robisz?
- Warze eliksir.- Sprawdził ostrość noża.
- Potter, nie jesteś tu by warzyć eliksir.
- To twoje zdanie, Severusie- wzruszył ramionami, po czym
zaczął kroić składniki.
Czarne oczy zmrużyły się gniewnie, kiedy obserwował wprawne
ruchy noża.
- 20 punktów od Gryffindoru za bezczelność- orzekł z
satysfakcją w glosie.- 10 Za ignorowanie i 20 za brak szacunku.
- Ulżyło ci?- Spytał od niechcenia Harry.
- I następne 20 za bezczelność.
Harry nie skomentował tego, mieszając z uwagą w kociołku.
- Co to za eliksir?- Zainteresował się milczący do taj pory
Malfoy.
- Regeneracyjny- odparł dodając suszony kwiat lipy.
- Z tych składników nie zrobisz go- zaprotestowała Hermiona.
- O ile się założysz?
Dziewczyna zmarszczyła brwi patrząc na niego bacznie, tak
samo zrobiła pozostała dwójka, Harry zaś ignorował ich całkowicie. Mijały
minuty pełne ciszy, przerywane tylko bulgotaniem w kociołku lub odgłosem
krojenia.
- Nigdy wcześniej nie wykazywałeś jakichkolwiek umiejętności
w dziedzinie eliksirów- mruknął chłodno Severus.
- Och, nigdy nie pokazałem, na co mnie stać- padła spokojna
odpowiedz.- Teraz zamierzam pokazać wszystkim, jaki jestem naprawdę.
- Czyli?
- A kim według was jestem?- Spytał zamiast tego.
- Irytującym Chłopcem-Który-Przeżył- odparł natychmiast
Draco.
- Kim jeszcze?
- Aroganckim bachorem- warknął Snape.
- Dobrym i lojalnym przyjacielem- dodała Hermiona.
- No, dobra, a co wiecie więcej o mnie?- Spytał zmniejszając
ogień pod kociołkiem.
- Ulubieniec Dumbledore- skrzywił się Draco.- Zawsze cię
faworyzuje i pobłaża ci.
- Łamiesz wszelkie zasady- Severus odparł gniewnie.
- Jesteś świetny z obrony, ale do niczego w innych
przedmiotach- dodała jego przyjaciółka.
- Ok.- rzucił im rozbawione spojrzenie.- Czyli wiecie nie
wiele.
- Jak możesz tak mówić Harry?- Oburzyła się gryfonka.-
Jesteśmy przyjaciółmi od pierwszej klasy.
- Mój ulubiony kolor?- Spytał od niechcenia.
- Lubisz kilka kolory: zieleń, błękit, czerwień, czerń i
srebro- wymieniła bez zająknięcia.
- Nie pytam, jakie lubię a o jeden ulubiony- westchnął.-
Fiolet. Zawsze i wszędzie.
- Kolor Magii Umysłu- szepnął nagle pobladły mistrz
Eliksirów, za co został nagrodzony aroganckim uśmiechem.
- 10 punktów dla pana.
- Nie rozumiem- wtrąciła Hermiona.- W książkach, które
czytałam nic nie było na temat koloru Magii Umysłu.
- A próbowałaś ją zgłębić?- Salazar spojrzał na nią
poważnie.- Kiedy doświadczony czarodziej zaczyna używać tego typu magii jak
umysłu, zaczyna dostrzegać kolor. Oczywiście jest on różny dla różnych
dziedzin. Magia Żywiołów ma na przykład kolor złota, Nekromancja zaś ma kolor
purpury.
- Skąd to wszystko wiesz?- Burknęła z irytacją gryfonka.-
Nigdzie w całej Hogwarckiej bibliotece nie ma nawet o tym wzmianki.
- Ponieważ rozróżnianie magii jest uważane za Czarną Sztukę-
wtrącił ich profesor.- Mam nadzieje Potter, że ty tego nie potrafisz, bo to
będzie apokalipsa.
- Ależ, dlaczego?- Salazar wyszczerzył się wrednie.- Ale nie,
nie dostrzegam różnicy. Jeszcze.
- Jak to jeszcze?!- Wykrzyknął zdenerwowany Severus.
- Mam małe kłopoty z tym zaklęciem- wzruszył ramionami.- Nie
mogę zapanować do końca nad… sobą. Słaba samokontrola, rozumie pan?
- Zauważyłem w ostatnich dniach- mruknął.- Ale trzymaj się
od tego z daleka.
- Nie zamierzam- zerknął na dwójkę niewtajemniczonych
uczniów.- To pierwszy krok do opanowania Czarnej Magii, ale nie jest on
konieczny.
- Jak to?- Zaciekawiła się Hermiona.
- Ponieważ można to pominąć, ale osobiście tego nie poleca.
Zawsze dobrze wiedzieć, z kim ma się do czynienia i z jakim rodzajem zaklęć.
- Och- zmarszczyła w skupieniu brwi.- Ale jeśli jest to tak
użyteczne to, dlaczego nazywane jest to Mroczną Sztuką?
- Ponieważ ludzie nie lubią jak ktoś narusza ich prywatność.
Sama byś nie chciałaby jakiś obcy ci czarodziej tylko jednym spojrzeniem mógł
powiedzieć o tobie niemalże wszystko. I wcale nie przesadzam. Ktoś wprawny w
tej sztuce potrafi przewidzieć ruchy przeciwnika. Wystarczy, że zaczniesz
jakieś zaklęcie a ja wiem jak je zablokować.
- To nie powinno być zakazane- zafascynowana Hermiona oparła
się o blat stolika, jej oczy błyszczały z podniecenia.- Tyle by to ułatwiło.
- Widzę, że się zgadzamy- posłał jej niewinny uśmiech.-
Chcesz się tego nauczyć?
- Tak- szepnęła.
- Nie- zaprotestował w tym samym czasie Severus.
- Ja też chce się nauczyć- wtrącił się milczący do tej pory
Draco.
- Nie- Snape potrząsnął zdecydowanie głową.
- No, dalej Severusie- Salazar kusił a na jego ustach błąkał
się delikatny uśmiech.- Wiem, że znasz podstawy. Widzę to w twojej aurze.
- Przestań!
- Posmakowałeś już prawdziwej mocy, ale się wycofałeś.
Przestraszyłeś.
- Zamilcz…
- Nie musisz się tego obawiać- Salazar spojrzał w czarne
oczy i dostrzegł w nich lęk.- Nie pozwolę by magia przejęła nad tobą kontrolę.
Snape rzucił mu gniewne spojrzenie. To prawda Czarna Magia
go fascynowała od zawsze, ale w decydującym momencie wycofał się. Czarny Pan
zniszczył jego marzenia oraz naiwne wyobrażenia o potędze. Zamiast zostać
Mistrzem Czarnej Sztuki zwrócił się ku światłości. Powierzył swoje życie
dyrektorowi Dumbledore, który sprytnie wykorzystał jego wątpliwości. Teraz
Severus był zawieszony w próżni. Miedzy światłem a ciemnością, pozbawiony
możliwości samodzielnego wyboru, przez wiele lat, aż do teraz. Przygryzł
strapiony wargę.
Potter ten wredny, arogancki bachor w jakiś dziwny sposób go
rozumiał. Znał jego obawy, a po za tym przyciągał jego uwagę. Severus pojął że
się waha. Chciał stać się panem samego siebie, być nareszcie wolny. I pal licho,
jeśli jego Mistrzem miał być dzieciak. Ale za to, jaki dzieciak.
Severus czuł, że chłopak był bardziej niż zdolny rzucać
śmiercionośne klątwy, robiłby to, z wprawą osoby doświadczonej. Jedno było
pewne Harry Potter nie był już rycerzykiem w lśniącej białej zbroi, lecz
czarnoksiężnikiem. Pytanie brzmiało natomiast: jak bardzo chłopak jest
wtajemniczony?
- Więc jak, Severusie?- Kuszący cichy głos Salazara,
przerwał jego rozmyślania.- Chcesz zacząć wszystko od początku? Poznać zaklęcia,
które niestety już na tobie wypróbowałem?
Snape poderwał gwałtownie głowę zaskoczony tą propozycją.
Jego oczy zalśniły pożądliwym blaskiem, a usta bez jego wiedzy wyraziły zgodę.
Chciał tego. Nawet, jeśli miałby wylądować przez to w
Azkabanie, to już nie zmieni zdania.
- Cieszę się- Harry uśmiechnął się szczerze jakby
niesłychanie duży ciężar spadł z jego ramion.- No, dobra. Zmieńmy temat. W czym
jestem najlepszy?
Uczniowie wymienili zaskoczone spojrzenia i jednocześnie
odparli: Quidditch.
- Irytowaniu innych ludzi- szepnął Severus po głębokim
namyśle.
Atmosfera powoli się rozluźniała.
- Ach, tak?- Zachichotał.- Kogo nienawidzę?
- Sam-Wiesz-Kogo.
- Czarnego Pana.
- Nie- pokręcił głową.
- Jak to nie?- Zdziwiła się Hermiona.- Więc kogo?
- Złotej trójcy Hogwartu- odparł i zachichotał widząc ich
ogłupiałe miny. Wiedział, o czym pomyśleli.
- Wyjaśnij- zażądała jego przyjaciółka.
- Kiedyś- obiecał niezobowiązująco.- Co kocham?
Tu żadne z nich ku jego radości nie potrafiło odpowiedzieć.
- Badania nad Czarną Magią- wysyczał
uszczęśliwiony Ven.
- Oszukujesz- zaśmiał się.
- W czym oszukuje?- Zainteresował się, Draco.
- W tym i w owym.
Ślizgon zagryzł wargi, po czym wypuścił powoli powietrze by
się uspokoić. Potter z minuty na minutę coraz bardziej go irytował.
- W co ty grasz?- Nie wytrzymał mierząc rywala ostrym
spojrzeniem.
- Ja?- Zielone oczy zabłysły rozbawione.- Staram się was naprowadzić
na właściwą drogę.
- Ale ty nie nic nie mówisz!- Wybuchł.
- Naprawdę?- Zachichotał złośliwie.
Znowu zapadła cisza. Harry właśnie kończył eliksir, kiedy
usłyszał głośne plaśnięcie. To Hermiona uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
- Ale ja jestem głupia- warknęła.- Miałam tyle pytań, a jak przychodzi,
co, do czego to zachowuję się jak typowa idiotka. Nie obchodzi mnie, że się
zmieniłeś, ale musisz mi powiedzieć skąd znasz Leonię?
- Ach, zastanawiałem się, kiedy wypłynie temat mojej
słodkiej Bri- przywołał czyste fiolki na eliksir, po czym napełnił je
bladoróżowym eliksirem.- Znam ją… Od dawna.
- Jak ja oderwałeś od ściany? To było nie możliwe.
- Hogwart mi pomógł- wzruszył ramionami.
- Jak to?
Uniósł jedną z fiolek i przełknął eliksir. Oblizał z
lubością wargi.
- Tak lepiej- szepnął czując jak powracają mu siły.- Pytaj
dalej moja mała.
- Dlaczego salon profesora?- Zapytała ignorując zaczepkę.
- Bo Leonia, zaakceptowała by tylko jego jako tym czasowego
towarzysza- odparł.
- Dlaczego?
- Bo ma taki sam charakter jak Septimus.
- Septimus?
- Septimus
Laudo Audin Slytherin, starszy brat Salazara i Leonii- wyjaśnił.
- W czym jesteśmy niby podobni?- Zainteresował się profesor.
- Septimus był trudny w obyciu- zastanowił się.- Wredny i
złośliwy dla każdego. Potrafił w kilku słowach doprowadzić ludzi do szału.
Prywatnie zaś był całkiem miły.- Harry uśmiechnął się złośliwie.- Do tego był
najlepszym Mistrzem Eliksirów, o jakim słyszałem.
- Salazar był Mistrzem Eliksirów- zaprotestował Malfoy.
- Salazar był w nich dobry, nie przeczę, ale nie były jego
pasją. Kochał Czarną Magie- Harry wzruszył ramionami i spojrzał z niesmakiem na
bałagan jak stworzył.- Nie nawiedzę sprzątać.
Hermiona uśmiechnęła się z rozbawieniem, Harry był
niesamowitym bałaganiarzem, jeśli chodzi o miejsce swojej pracy, jednak
osobiście jego rzeczy w jego pokoju były zawsze schludnie poukładane.
Patrzyli jak z westchnięciem wyciąga różdżkę i niewerbalnie
usuwa bałagan. Niespodziewanie szczupłe i blade palce Mistrza Eliksirów
zamknęły się boleśnie na jego lewym nadgarstku.
- Potter jest prawo ręczny- wycedził zimno.- I to nie jest
jego różdżka.
- Brawo za spostrzegawczość- zakpił a rozbawiony syk Vena
wywołał na jego twarzy uśmiech.- Uprzedzając jestem i nie jestem Potterem.
Poprzednia różdżka mnie odrzuciła. Za dużo mocy jak na nią, więc ją wymieniłem.
I tak byłem praworęczny a teraz jestem leworęczny.
Atmosfera ponownie się zagęściła. Draco i Hermiona wymienili
podenerwowane spojrzenia.
- I zmiana twoich koloru twoich oczu…
- Aj, aj- uśmiechnął się niebezpiecznie.- Jakie wnioski,
Severusie?
- Zostałeś opętany.
Salazar wybuch śmiechem. To było tak surrealistyczne. On
mistrz umysłu opętany. Przez kogo? Chyba tylko samego siebie. Jego śmiech
zamienił się w ponury chichot.
- Ciekawa teoria- rzekł.- Kto niby miałby mnie opętać?
- Czarny Pan- padła natychmiastowa odpowiedz, co wywołało następny
szaleńczy chichot u Harry’ego.
- Voldemort?- Zaśmiał się.- O nie mój naiwny Ślizgonie.
Prędzej ja opętam go niż on mnie.
- Jesteś arogancki.
- Już raz go opętałem- szepnął pochylając się do przodu.- To
było niesamowite uczucie, czuć jak jest pozbawiony kontroli, zdany na mój
kaprys. O tak- syknął widząc szok na twarzach stojących przed nim ludzi.-
Cudowne uczucie władzy i możliwość tortur jego ludzi.
- To byłeś ty?- Wyszeptał pobladłymi wargami Severus.-
Merlinie..
- Byłeś tam?- Ucieszył się.
Snape tylko skinął głową a jego usta zacisnęły się w wąską
linię, a następnie się rozluźnił. Mógł się tego spodziewać. Potter nie proponowałby
im nauki Czarnej Sztuki, gdyby niczego nie potrafił.
Nagle drgnął. Merlinie, on się zgodził, by dzieciak go uczył
Czarnej Magii. Dopiero teraz dotarło do niego, jakie konsekwencje nosiła ze
sobą jego zgoda, ale nie potrafił się już wycofać. Nie teraz, kiedy miał okazję
zacząć wszystko od początku.
Nagłe i niespodziewane pukanie do drzwi sprawiło, że wszyscy
podskoczyli. Harry błyskawicznie zakorkował pozostałe na blacie buteleczki i
wstał.
- Wejść- krzyknął po chwili Severus.
Drzwi się uchyliły i stanęła w nich ubrana w róż profesor
Umbridge.
- Dzień dobry pani profesor- wykrztusili uczniowie, podczas
gdy profesorowie wymienili ostre spojrzenia.
- Cóż to sprowadza tu panią, profesor Umbridge- wycedził
przez zęby Snape.
- Witajcie. Mała wizytacja, Severusie- odparła słodkim głosikiem,
od którego wszystkich zemdliło.- Jak pewnie już wiesz zostałam Wielkim
Inkwizytorem Hogwartu.
- Tak? I cóż z tego?
- A to, mój drogi, że mam prawo sprawdzić, w jaki sposób
pracownicy Hogwartu- uśmiechnęła się promiennie, wyjmując notatnik i pióro.-
Więc co tu robią ci uczniowie?
- Szlaban- warknął.
- Za co?
- Bezczelne zachowanie wobec profesora.
Ropucha szybko coś zanotowała.
- Dlaczego z panem a nie z Flichem?
- Ponieważ mają czyścić kociołki- odparł.- Na co czekacie?
Zaczynać.
Uczniowie posłusznie ruszyli na tył klasy, gdzie stały
brudne kociołki. Znając swoje zadanie w ciszy zaczęli je szorować. W tym czasie
Severus jak gdyby nic zaczął przeglądać leżące na biurku dokumenty, Umbridge
zaś coś zaciekle notowała.
- Panie Potter?- Zagadnęła podchodząc bliżej.
- Tak proszę pani?- Uniósł delikatnie głowę.
- Mogłabym cię prosić później do mojego gabinetu?
- O 12 mam eliminacje do drużyny- odparł.- Może być o 17?
Ropucha zacisnęła wargi z niesmakiem, po czym się
uśmiechnęła.
- Oczywiście. Będę czekać.
Kilka minut później opuściła klasę zostawiając ich samych.
Harry wypuścił wstrzymywane dotąd powietrze.
- Wredna ropucha- wymamrotał.- Severusie mogę mieć do ciebie
prośbę?
- Zależy.
- Musisz nauczyć nas oklumencji.
- Ciebie też- uniósł zaciekawiony prawą brew.
- Nigdy się jej nie uczyłem- Salazar skrzywił się
nieznacznie.- Ochrona mojego umysły jest jakby to określić… automatyczna. Nigdy
nie musiałem się nad tym zastanawiać, a podczas kryzysu mam małe kłopoty.
- Zauważyłem. Więc widzimy się każdego wieczoru po kolacji.
- Ale Severusie- zaprotestował ostro Malfoy.
- Żadnego, ale Malfoy- warknął Salazar.- Nie mogę sobie
pozwolić by ktokolwiek grzebał w waszych umysłach w szczególności, że wiecie o
mnie tak dużo. No, chyba, że wolicie Oblivite.
- To ja już wole oklumencję- zgodzili się zgodnie.
- To super. Widzimy się później.
- A ty gdzie?- Warknął Severus.
- Do kuchni- wzruszył ramionami.- Jestem głodny, a później
na boisko.
- Nie znoszę go- usłyszał, gdy był już obok drzwi.
W dobrym humorze opuścił klasę i ruszył wzdłuż korytarza.
Będąc niedaleko kuchni poczuł jak ktoś odbija się od jego bariery. Ven zasyczał
złośliwie.
Zaciekawiony zajrzał za zakręt. Na kamiennej podłodze
siedział jakiś chłopak ubrany w szaty Slytherinu. Masował dłonią tył głowy a na
twarzy widniał grymas bólu.
- Nic ci nie jest?- Spytał, przechylając lekko głowę w lewą
stronę.
- Oczywiście, że nie- usłyszał tłumiony od gniewy głos.-
Hipogryf jest bardziej delikatny od ciebie.
- Być może- zgodził się cicho.- Możesz wstać?
Chłopak dopiero teraz spojrzał na niego a jego twarz zbladła
potwornie by następnie zabarwić się szkarłatem.
- Dobrze się czujesz?- Spytał z rozbawieniem.
- T-tak- odparł Ślizgon,
Salazar uśmiechnął się z wyższością i podał mu dłoń. Chłopak
przez chwilę patrzył na niego oszołomiony, po czym przyjął pomoc. Harry chwycił
pewnie jego delikatną dłoń i pociągnął w górę.
- Dziękuję- szepnął zawstydzony Ślizgon.
- Nie ma, za co.
Leniwie studiował twarz chłopaka. Przydługie brązowe, lekko
falowane włosy. Przystojna twarz o arystokratycznych rysach z ładnie
wykrojonymi wargami, zgrabny nosek i ciemno bursztynowe oczy o kształcie
migdałów. Był od niego niższy o głowę.
- Cała przyjemność po mojej stronie- posłał mu mały
półuśmiech.
Ślizgon speszony opuścił oczy, wyrwał rękę z jego uścisku i
delikatnie się ukłonił.
- Dziękuje- szepnął po czym go ominą i odszedł.
- Biedny dzieciak- skomentował ze
złośliwością Ven.
- Być może- zgodził się z cwanym
uśmieszkiem na twarzy.
W kuchni został przywitany przez zachwycone skrzaty.
Traktowały go tam jak z należytym szacunkiem, usługując i spełniając każdą
zachciankę. Jadł powoli swój posiłek, delektując się wspaniałymi potrawami.
Pozwolił sobie na słuchanie paplaniny podnieconych skrzatów
przez niemal godzinę, później pożegnał się z nimi i ruszył do wierzy. Jak
zawsze nie zwracając uwagi na otoczenie wszedł do pokoju i wydobył z kufra swoją
miotłę. Kiedy tylko jego szczupłe palce uchwyciły gładkie drewno poczuł
narastające w nim napięcie. Nie mógł się już doczekać, kiedy wzniesie się w
górę wolny, z dala od innych.
Jak burza wypadł z Pokoju Wspólnego ścigany zaciekawionymi
spojrzeniami. Kilka minut później był na zewnątrz zamku i nie wiele myśląc
wskoczył na miotłę. Cudowne uczucie wolności zawładnęło nim całkowicie. W tej
chwili był na powrót Harrym Potterem, szukającym Gryffindoru.
Pochylił się nisko nabierając prędkości, a następnie
gwałtownie skręcił w stronę boiska. Zrobił kilka kółek nurkując by po chwili
znowu wzbić się w górę. Podczas jednego z bardziej widowiskowych manewrów Ven
zaprotestował.
- Jak można to lubić? Czuję się jak na
karuzeli. Góra, dół, góra, dół… Aż niedobrze się robi.
- Nie wiedziałem, że może ci się zrobić
niedobrze.- Zaśmiał się z rozbawieniem.
- Nie jestem żadnym cholernym ptakiem.
- Język.
- Głupi, samolubny bachor- narzekał
bazyliszek.- Od tego wszystkiego kręci mi się w głowie.- Salazar skręcił
gwałtownie i zrobił śrubę.- Na ziemię, na ziemię, ja chce na ziemię!
Harry chichocząc jak opętany zapikował w dół. Obok niego
przeleciały dwie postacie o rudych włosach: bliźniaki Weasley. Wyhamował
niecały metr nad ziemią i poszybował w stronę trybun gdzie zauważył ubranych w
zieleń Ślizgonów. Zawisł w powietrzu patrząc na nich z rozbawieniem.
- Podglądacie?- Poruszył sugestywnie brwiami.
- Chciałbyś- zadrwił siedzący w centrum Malfoy.
- Więc stęskniłeś się za mną?- Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- W twoich snach.
- Wiem.- Harry ściągnął opaskę i rzucił w stronę oniemiałego
Ślizgona.- Zaopiekuj się tym cykorem.
- Nie jestem cykorem!- Zaprotestował
gwałtownie Ven wprawiając Ślizgonów w popłoch.- Ja tylko nie lubię latać.
- Tłumacz się, tłumacz- zadrwił.
- Podły bachor…
- Co on mówi?- Zaciekawił się blondyn.
- Po prostu się złości- zielone oczy zamigotały rozbawione.
- Ach, tak…
Harry uśmiechnął się, po czym pochylając się nad miotłą
odleciał. Na środku boiska byli zgromadzeni inni gryfoni. Zawisł nad ziemią
nawet nie fatygując się by zsiąść z miotły.
- Miło, że dołączyłeś- Angelina posłała mu ponury uśmiech.
- Też się cieszę- wyszczerzył się.
- No, dobra- dziewczyna zwróciła się do wszystkich.- Dziś
przesłuchanie na obrońcę. Którego pilnie potrzebujemy. Kandydaci będą po kolei
testowani przez ściągających. W grę wchodzą rzuty wolne jak i gra.
Zaczęły się eliminację. Harry dla zabawy również rzucał
kaflem, chociaż nie tak zręcznie jak ściągające. Mijały długie godziny
wytężonej pracy, a drużyna się nie oszczędzała. Harry ryzykował więcej niż
zwykle, chociaż nigdzie nie było widać znicza. W końcu Angelina ogłosiła
koniec. Zmęczeni, ale też zadowoleni zawodnicy wylądowali na ziemi.
- Dobra ostateczną decyzję usłyszycie jutro- oznajmiła ich
kapitan.- A teraz do szatni!
Harry niechętnie ruszył w kierunku trybun, obok których
stali Ślizgoni.
- Dobrze się bawiłeś?- Zagadnął Draco.
- A nie widać?- Odpowiedział z szerokim uśmiechem.-
Uwielbiam latać.
- Nienawidzę latać…- sprzeciwił się
Ven.
- Ach, tak? To dobrze- uśmiechnął się Harry.- Dzięki za
zajęcie się tym cykorem.
- Ej!
- Nie ma za co- twarz blondyna rozjaśnił delikatny uśmiech.-
Twoje zwierzątko było trochę nerwowe.
- Nie jestem zwierzątkiem!
- Ach, tak? Co zrobił?
- Wiercił się, syczał, zerkał w górę z niepokojem…
- Zamknij się, zamknij się!
- Właśnie tak jak teraz- wąskie usta wygięły się z pogardą.
- Ugryzę cię!
- Jaki wrażliwy- Harry przejął z rąk Dracona opaskę.- Może przewieść
cię jeszcze raz?
- Ani mi się waż!- Ven zwinął się w
kłębek, sycząc obrażony.- Wredny bachor…
- Ha! Patrzcie go, jaki potulny- zachichotał Harry.
- Brzmiało to tak jakby cię obrażał- kąciki ust Malfoya
powędrowały do góry.
- Mądry dzieciak, lubię go!
Brwi Harry’ego powędrowały do góry.
- Cóż…- mruknął.- Ma raczej niecodzienną osobowość.
- Tak. Musi skoro ma z tobą wytrzymać.
- Powtarzam: Lubię go.
- Jestem taki zły?
- Tak.
- Tak..
Harry jęknął zdegustowany, rzucił ponure spojrzenie
Ślizgonem i ruszył w kierunku zamku. Ven zaś całą drogę syczał coś
niezrozumiale.
Stanął przed portretem Grubej Damy.
- Hasło kochaneczku- uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Zakochany Szekspir.
- Tak- uśmiechnęła się promiennie.
Harry przeszedł przez dziurę i dopiero wtedy się skrzywił.
Ostatnio Gruba Dama miała obsesje na punkcie Szekspira i jego dzieł.
Przechodząc przez pokój rzucił miotłę na łóżko, po czym udał
się od razu do łazienki. Szybki prysznic zmył z niego pot jak i pozostałości po
euforii, która ogarnęła go na boisku.
Uspokojony przebrał się w czyste ubranie i nie tracąc czasu
na nic innego ruszył do kuchni, gdyż czuł głód. Skrzaty jak tylko go zobaczyły
od razu otoczyły go ze wszystkich stron.
- Kawę- szepnął a jego życzenie niemal od razu zostało
spełnione.
Usiadł przy jednym ze stołów i niemal w tej samej chwili
pojawił się przed nim talerz z przekąskami. Ostatnio miał słabość do sushi a
skrzaty domowe były bardziej niż chętnie by stworzyć dla niego, co tylko sobie zażyczy.
Mijały długie minuty. W końcu opił drugą filiżankę kawy,
pożegnał się i wyszedł. Ruszył powoli w stronę gabinetu profesor Umbridge.
Harry wewnętrznie się skrzywił. Nie znosił tego ubranego w róż babska.
Równo o 17 zapukał do drzwi nauczycielki obrony przed Czerną
Magią.
- Proszę- usłyszał jej przesłodzony głosik.
Otworzył drzwi i aż przystanął. Na jego twarzy odbił się
czysty szok. Tapeta na ścianach była różowa i gdzie nie spojrzeć widniały
podobizny kotów.
- Wejdź- ponagliła go.
Ze zgrozą odkrył, że podłogę pokrywa różowy puchaty dywan.
Wzdrygnął się wewnętrznie, po czym spojrzał na kobietę.
- Pani profesor- posłał jej uprzejmy uśmiech.- Chciał mnie
pani widzieć.
- Owszem, usiądź.
Spełnił jej życzenie i usiadł na krawędzi obitego jasno
różowym materiałem, fotelu.
- Chciała z panem porozmawiać- oznajmiła wstając.
- O czym?- śledził bacznie jej każdy ruch.
- O wydarzeniach z ubiegłego roku- wyjęła różdżkę i
przelewitowała ze stolika tacę z filiżankami i dzbanuszkiem parzonej herbaty.
- A konkretnie?
- Turniej trójmagiczny- oznajmiła.- Napije się pan?
- Nie dziękuje.
- Nalegam- uśmiechnęła się słodko.
- Skoro pani nalega- niechętnie ustąpił.
- Słodzi pan?
- Nie.
Postawiła przed nim jedną z filiżanek w brzydkim odcieniu
pastelowego różu.
- Więc co dokładnie chce pani wiedzieć?
- To musiało być dla pana szokujące, kiedy pana nazwisko
wyleciało z Czary.
- Owszem. Byłem delikatnie mówiąc zszokowany- zgodził się z
nią, po czym niechętnie uniósł filiżankę do ust.
Dziwny posmak natychmiast go zaalarmował. Umbridge coś
dosypała do jego filiżanki.
Veritaserum… Ven
zablokuj jego działanie.
Małe poruszenie nad prawym uchem potwierdziło, że wiadomość
dotarła do bazyliszka. Uspokojony nieco pociągnął kolejny łyk.
- Był pan najmłodszym uczestnikiem Turnieju- kontynuowała.-
Jak pan się z tym czuł?
- Nie zbyt dobrze- odparł szczerze.- Dyrektor jako mój
magiczny opiekun miał prawo nie dopuścić mnie do wzięcia w nim udziału.
- Był już pan związany magicznym kontraktem.
- Owszem. Jednak w kontraktach, które mogą narazić życie
niepełnoletniego czarodzieja, magiczny opiekun ma prawo nie wyrazić zgody, bez
poniesienia konsekwencji czy też uszczerbku na zdrowi dla zobowiązanego.
- Dokładnie…- zmrużyła swoje paciorkowate oczy.- Dyrektor
miał takie prawo, ale nie skorzystał z niego. Może się pan domyśla, dlaczego?
- Niestety nie.
- A może pan nalegał na uczestnictwo w Turnieju?
- Nie- potrząsnął głową.- Widzi pani ja nie pragnę sławy i
wiecznej chwały.
- Nie?- Uniosła zaciekawiona brwi.
- Nie. Wychowywali mnie mugole. O magicznym społeczeństwie
dowiedziałem się dopiero z listu, który dostałem z Hogwartu. Tam też
dowiedziałem się, że jestem „bohaterem”- zakpił.- Czy według pani jedenastoletni
chłopiec może być bohaterem, dzięki czynom, których nawet nie pamięta? Ja
uważam, że nie. Zostałem ciśnięty w świat, gdzie każdy mnie znał, albo mu się
wydawało, że mnie zna. Nie ma nic gorszego dla dziecka, które mimo wszystko
pragnie od życia odrobiny stabilności.
- To bardzo dojrzałe podejście do sprawy- oznajmiła. A jak
pańscy przyjaciele to przyjęli?
- Źle- syknął.- Ci, co powinni mnie spierać, oddalili się
ode mnie. Zostałem sam, nikt nie słuchał tego, co mówię, oskarżany o oszustwo.
To było przerażające doświadczenie.
- Ale poradził sobie pan w turnieju.
- Tak. Z trudem- znowu upił trochę herbaty.
- Po trzecim zadaniu pojawił się pan obok martwego ciała
innego zawodnika krzycząc, że Sam-Wiesz-Kto-Powrócił- drążyła.
- Tak… Chyba tak- zmarszczył brwi.- Byłem w szoku.
- Kilka dni temu w mojej klasie pan zaprzeczył tym
wydarzeniom- pochyliła się do przodu, opierając pulchne dłonie na blacie
biurka.
- Nie zaprzeczyłem- sapnęła oburzona.- Ani nie
potwierdziłem.
- Więc jak mam to rozumieć?- Spytała wzburzona.
- Nie wiele pamiętam z tamtego wydarzenia- szepnął, udając
smutek.- To takie… niewyraźne przebłyski, jakieś twarze..- Skrzywił się
marszcząc czoło.- Pamiętam, że ktoś coś mówił, ale nie pamiętam, co… I ból…
dużo bólu… Naprawdę nie pamiętam- jęknął żałośnie.
- Spokojnie, spokojnie- szepnęła.- Ktoś musiał namieszać w
pańskich wspomnieniach.
- Coo?
- Nie gorączkuj się tak- dolała mu herbaty.- Ten, kto za tym
stoi zrobił to nie legalnie. Tą sprawą musi zając się Ministerstwo.
- Ja nie chce- jęknął.- Dajcie mi spokój. Ja już nie chce….
- Panie Potter, to jest konieczne- upierała się.
- Nie… proszę- głos mu się załamał.- Znowu będą pisać. Znowu
się ode mnie odwrócą…
- Panie Potter, tylko spokojnie.
- Pani nie rozumie- jęknął.- Ja nie chce. Proszę.
- Trzeba zgłosić przestępstwo.
Co za wredna baba!
Spojrzał jej w oczy, po czym rzucił niewerbalne: Animalecturi.
Wdarł się do jej umysłu modyfikując delikatnie jej wspomnienia, oraz używając
magicznego przymusu nakazał jej zostawić tą sprawę. Opuścił jej umysł szczęśliwy,
że nie musi dłużej w nim przebywać.
Zamrugała lekko oszołomiona.
- Dobrze się pani czuje?- Spytał z udawaną troską.- Wygląda
pani słabo.
- Faktycznie niezbyt dobrze się czuje- przyznała mrugając gwałtownie
powiekami.- Muszę baczniej obserwować dyrektora.
- Och?
- Tak. Może pan iść.
- Dziękuje za herbatę.- Wstał i powoli podszedł do drzwi.-
Och.- Spojrzał na nią przyjaźniej.- Gratuluje awansu.
Umbridge otwarła zdziwiona usta, po czym je zamknęła i
ponownie otwarła. Rozbawiony Harry zostawił ja samą. Wędrówka do wierzy
Gryffindoru. Tam rzucając zmęczone spojrzenie przyjaciółce, która posłał mu
ciepły uśmiech.
- Jak było?- Zagadnęła.
Potrząsnął głową, usiadł obok niej na wolnym miejscu i
zamknął powieki.
- Jestem wykończony.
- Może powinieneś iść spać- zasugerowała a jej delikatna
dłoń dotknęła jego czoła.
- Może- mruknął zasypiając.
- Więc idź na górę.
- Yhym.
- Harry…
- Też cię lubię.
Zachichotała.
- Uciekaj.- Niechętnie wstał, rzucając jej urażone
spojrzenie.- Dobranoc, Harry.
- Branoc- bąknął.
Nie oglądając się za siebie ruszył do siebie. Myślami był już
w łóżku. Jakże był szczęśliwy, kiedy jego ciało również mogło do niego wejść.
Rany już się doczekać nie mogłam :D Severus spostrzegawczy jest :D Tylko kiedy oni się dowiedzą kim tak naprawdę jest Harry. Już się tego doczekać nie mogę. Mam nadzieję, że następny rozdział dodasz szybciej :P
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Warto było tyle czekać.Już nie mogę doczekać się kolejnej notki o momentu w którym odkryją prawdziwa tożsamość Harrego. :d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
No i Sal ma już swoich upragnionych uczniów ^^ Teraz tylko będę z utęsknieniem czekać az mój ukochany Tomuś pojawi się na scenie... ^^ Coś mi mówi, że Riddle chcący zwrócić na siebie uwagę Sala (kierując się opisem postaci) będzie naprawdę bardzo kawaii!
OdpowiedzUsuńOj, Severus jest już bardzo blisko rozwiązania, ale powinien był się już dawno skapnąć.
No, niech nasz genialny mistrz eliksirów, połączy wiedzę historyczną o Salazarze (cóż z tego, że inną od tej w księgach), odnalezienie jego komnat, Leonię i czarną magię... przeciez to przepis na Salazara! xD
Umbridge jest wkurzająca, nie lubie jej. Na miejscu Slytherina to bym ją zamordowała, prędzej czy później, mam nadzieje, że to się stanie.
Podejżewam, że Harry nie będzie miał większego problemu z nauczeniem się Oklumencji, inaczej byłoby niefajnie ;P
Nie mogę się doczekać szoku jaki zapewne wywoła jego prawdziwa torzsamość.
Rozdział świetny, przeczytałam go trzy razy. Zwłaszcza rozmowa przy kociołku. Cieszę się widząc, że Sal się przemógł i już nie krzywi się gdy Sev, Herm albo Dray go dotykają.
Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejny rozdział i mam nadzieje, że pojawi się wcześniej niż ten.
Napisałabym coś o niedotrzymywaniu terminów, no, ale ja sama nie jestem lepsza... xD
Pzdr,
Seth
Hejka!
OdpowiedzUsuńSorki, że tak długo nie komentowałam, ale niestety byłam odcięta od internetu i zawalona pracą domową. (Nie mają co robić tylko zadawać obszerne prace i ciągle serwować odpytywania oraz karrtkówki. Brr...)
Wracając do tematu... Rozdzialiki są jak zawsze super. Po przeczytaniu ich ma się ochotę tylko na więcej i więcej ;)
Mam pytanko! Kim był ten chłopak o ciemno bursztynowych oczach??? NArobiłaś mi tym smaka na więcej... Nie dobra ty, oj nie dobra ;p
Życzę duuuuuużo weny i pomysłów oraz więcej czasu na pisanie nowch rozdziałów.
Pozdrawiam,
Cicha
Genialny ! Po prostu uwielbiam to twoje opowiadanie.Jest całkowicie inne od wszystkiego co kiedykolwiek czytałam.Coś mi się wydaje ,że Chłopaczek o bursztynowych oczach jeszcze się pojawi XD Myle się ?
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział ! Weny życzę !^^
Natknęłam się na Twoje opowiadanie dopiero wczoraj, a już muszę stwierdzić, że ma w sobie TO coś. Działa na mnie tak jak osobowość Salazara sprawiając, że chce wiedzieć więcej i więcej. Życzę weny i mam nadzieje, że nowy rozdział szybko się ukaże. Pozdrawiam, Kat.
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? Ja już go tak bardzo chcem! T.T A ty go nie dodajesz! -.- Łeee!
OdpowiedzUsuńTo kiedy go dodasz? :D
Heeejka! Co z tym nowym rozdziałem? Niedługo minie miesiąc od ostatniej notki. Jestem zdruzgotana. Codziennie wchodzę kilka razy dziennie na twój blog, żeby sprawdzić czy aby na pewno nie dodałaś nowego rozdziału. A tu co? No właśnie, nic. -.-
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko dodasz 10 rozdział!
Jak ja się cieszę, że jest nowy rozdział. Jest coraz ciekawiej, a tego różowego babsztyla to bym potraktowała niewybaczalnym. Zastanawiam się też kiedy Sal zacznie szukać brazu Septimusa. Mam też cichą nadzieję, że to nie sam Salazar, a jego rodzeństwo opowie Hermi, Severusowi i Draco o tym kim naprawdę jest "Złoty Chłopiec" :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością wyczekuję rozdziału 10
Narya
P.S. Uzupełnij spis treści
Wiesz co? Pomysł Naryi jest całkiem całkiem. Ciekawe jaką minę zrobią gdy się w końcu dowiedzą? *^*
OdpowiedzUsuńSwoją drogą jak długo jeszcze każesz nam czekać na nowy rozdział? Chyba nas nie zostawiasz???
Z niecierpliwością wyczekuję nexta!
Pozdrawiam,
zmienna
Ja tam bym wolała, żeby to Harry im powiedział, że jest tak na prawdę Slytherinem albo żeby dowiedzieli się jakoś przez przypadek. :D
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział, coooooo? Stlaśnie duzio kzieś nam ciekać!
Taaak. Ciekawe jak zareagują na to że Harry jest Salazarem. Już sobie wyobrażam minę Severusa i Draco bo Hermiona jeszcze ujdzie ale ci dwaj ślizgoni...
OdpowiedzUsuńJa bym wolała, żeby dowiedzieli się poprzez jakieś książki historyczne ukryte w bibliotece czy coś takiego. Tam byłoby zdjęcie Sala a oni by zauważli podobieństwa. Albo znaki szczególne...
A tak wogóle kiedy rozdział? Już prawie dwa miesiące!
Pozdrawiam,
Zaskoczona
Bardzo mi się spodobało ;)
OdpowiedzUsuńTwój pomysł jest niezwykle oryginalny, więc będę na pewno często tu zaglądać i postaram się zostawić jakiś komentarz, ale leniwa ze mnie dupa i to różnie bywa ;D
Salazar, mrau~ Podoba mi się, mroczny, żądny zemsty. O tak! Wybij wszystkich w pień, przywróć światu prawdziwą magię, a nie. Zawsze uważałam, że na przestrzeni wieków czarodzieje stracili dużo magi. Zamknęli ją w formułach, różdżkach, zapominając o prawdziwej istocie magii. Bo przecież dziecko magów nie potrzebuje zaklęć by czarować, nee?
Najbardziej chyba mi brakuje takich opisów. Nie mówię, że ich nie ma, ale czuję pewien niedosyt. I przeczytałam bohaterów, więc zrobiłam sobie spoilera ><
Znad krzaczastych,
Lau~
Ps. Naprawdę radzę wyłączyć obrazkową weryfikację, bo to naprawdę upierdliwe jest.
Moja drogi/a, nominowałam cię do nagrody Liebster Avard, o której więcej dowiesz się na moim blogu: www.mankament.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZnad krzaczastych,
Lau~
Mamusi kochana !!! Kocham twoje opowiadanie :)) jest cudowne, ciekawe, interesujące.... mogłabym wymieniać w nieskończoność, ale po prostu jestem zbyt leniwa... ;p złapałam jeden mały błąd ortograficzny, ale to nie jest ważne ;) Mam małe pytanko.... Czy ty będziesz jeszcze dalej pisać? Mam nadzieje, że tak ;D
OdpowiedzUsuńMam małe zapytanie.... Czemu Severus jeszcze nie odkrył prawdy? Chociaż nawet połowicznie??? Nie mogę się doczekać kontynuacji tej historii
Dużo Weny i chęci do pisania życzę i serdecznie pozdrawiam
Heeeeejj!!!!!!!!!!!!!!! Jesteś z nami jeszcze?????????????????????
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się nowy rozdział? JA tu umieram z ciekawości co będzie dalej!
Dużo weny życzę
zmienna
OdpowiedzUsuńProszę... Dodaj coś... Lipiec jest
nooo!!!
A my czekamy i czekamy.....
OdpowiedzUsuńZapomniano o nas?!?
PRRRRRROOOOOOOOOOOOOSSSSSSSSSSSZĘ!!!!!!!
WRÓĆ DO NAS!!!!!!!!!!!!!!!!
Twoje opowiadanie znalazłam wczoraj, jest niesamowite całość już przeczytałam i nie moge doczekać sie kolejnego rozdziału mam nadzieje że nie porzuciłaś tego opowiadania zycze dużo weny i wracaj szybko
OdpowiedzUsuńwrócisz do nas? znalazłam cię niedawno ale twój blog est orginalny. jeśli głowisz się nad inspiracją, moemy pogłowić się razem xD
OdpowiedzUsuńCuuuuudne opowiadanie :D takie mroczne i bardzo magiczne co najbardziej lubie c; prooooosze! Pisz dalej! Dodaj nowy rozdział albo chociaż daj znać że jesteś c; dużo weny życze!
OdpowiedzUsuńkurcze nooo błagam , kolejne sensowne opowiadanie o potterze :D nie rób tego, tylko pisz dalej , blog leci do ulubionych , mam nadzieję, że jak następnym razem tutaj wpadne będzie coś nowego :) pozdrawiam , zycze dalszej weny i czekam z niecierpliwościa :)
OdpowiedzUsuńJesteś jeszcze z Nami?
OdpowiedzUsuńProszę, wróć do Nas!
Z niecierpliwością Wszyscy wyczekujemy na Twój powrót!
I nowy rozdział, ale przede wszystkim byś się dał/a jakiś znak życia.
Poza tym wszystkiego dobrego w Nowym Roku 2014! Oby był lepszy niż poprzedni!
Dużo weny życzę!
Pozdrawiam,
zmienna
Oi!
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było. Musiałam sobie wszystko od początku odświeżyć.
Ta historia jest genialna i z niecierpliwością wyczekuję nowego rozdziału.
Bo piszesz ją jeszcze?
Pozdrawiam,
Cicha
cześć czy dalej piszesz to super opowiadanie
OdpowiedzUsuńproszę o odp. dagna1688@o2.pl
Błaaaagam! Wróć do nas. To opowiadanie jest niesamowite. Jedno z najlepszych jakie kiedykolwiek czytałam. Bardzo chciałabym poznać dalsze losy bohaterów. Jest jakaś szansa na kontynuację?
OdpowiedzUsuń